poniedziałek, 7 lutego 2011

Holandia: Problemy z agencją pracy tymczasowej OTTO

z cia.bzzz.net


W ciągu ostatnich kilku lat, pojawiły się ogromne ilości skarg na działania agencji pracy tymczasowej OTTO, zwłaszcza ze strony Polaków wysyłanych do pracy w Holandii. Agencja znalazła się przynajmniej na jednej internetowej czarnej liście agencji oszukujących pracowników. Niektórzy obecni i byli pracownicy OTTO skontaktowali się z Anarchistyczną Grupą Amsterdam i ze Związkiem Syndykalistów Polski i opowiedzieli o swoich problemach, prosząc o radę. Jako minimum, proszono nas o ostrzeżenie ludzi, którzy zamierzają pracować dla agencji i poinformować ich o tym, co można zrobić, jeśli zostaną oszukani.

Na podstawie różnych listów, skarg i wpisów na naszym forum internetowym i na podstawie prywatnych rozmów, ustaliliśmy listę najbardziej typowych problemów. Prowadzimy w tej chwili rozmowy z innymi ludźmi i niedługo zaprezentujemy więcej informacji. Niedługo rozpocznie się też kampania informacyjna skierowana do obecnych i potencjalnych pracowników agencji OTTO.

Fałszywe obietnice w Polsce

Jednym z najbardziej typowych problemów, są obietnice złożone w Polsce, które mają mało wspólnego z rzeczywistością. Praca, którą otrzymują pracownicy po przybyciu do Holandii często zupełnie się różni od tego, co obiecywano pracownikom w Polsce. Pracownicy podpisują często umowy wraz z przyjaciółmi i rodziną, przekonani, że będą pracować razem. Jednak po przyjeździe na miejsce, okazuje się, że będą rozdzieleni. Obiecuje się im 40-godzinny tydzień pracy przez dłuższy okres, jednak zdarza się, że całymi tygodniami nie ma dla nich pracy, lub praca jest nie w pełnym wymiarze. W najgorszych przypadkach, ludzie są zawracani do domu zanim zarobią jakiekolwiek pieniądze.

Nieregularne godziny pracy

Pracownicy muszą przemieszczać się pomiędzy różnymi miejscami pracy. Czasem nie ma pracy, ale ludzie muszą być w gotowości. Niektórzy pracownicy szacują, że 25-30% ich kolegów tylko sporadycznie otrzymuje jakieś zajęcie, na przykład dwa razy w tygodniu. Czasem, by wyrobić więcej godzin, ludzie są zmuszani do pracy w nadgodzinach. W typowym dniu z nadgodzinami, pracuje się 11-12 godzin, ale w niektórych przypadkach dzień pracy wynosił nawet 20 godzin dziennie.

Stawki, wypłaty i kary

Tylko w niektórych rzadkich przypadkach, które zostały nam zgłoszone, pracownicy nie otrzymują minimalnego wynagrodzenia. Jednak zazwyczaj duża część wynagrodzenia jest pobierana z powrotem przez OTTO. Największym obciążeniem są sztucznie zawyżone opłaty za hotel. Są też inne potrącenia – na przykład ubezpieczenie. Zwroty z ubezpieczenia wypłacane przez rząd (300-400 euro rocznie) są wysyłane do OTTO i nie trafiają do pracowników. Ponadto, nowo zatrudnieni pracownicy pracują bez odpowiednich dokumentów (np. SOFI) przez kilka tygodni. Nie mają płatnych urlopów i dodatkowych dopłat urlopowych. Pomimo, iż składki na ubezpieczenia są potrącane z ich wynagrodzeń, nie płaci się im za czas, gdy są na zwolnieniu chorobowym. Ponadto, pracownicy są karani grzywną za dni spędzone na zwolnieniu chorobowym.

Pracownicy skarżą się na rozmaite kary, które są na nich nakładane. Regularnie otrzymują grzywny w hotelu i w kontenerach sypialnych, pod różnymi zmyślonymi pozorami. Można nawet otrzymać grzywnę, za "bałaganiarstwo". Grzywny są wydawane w sposób arbitralny, a także na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej rozłożonej na wszystkich mieszkańców pokoju. Pracownicy nie dowiadują się o grzywnach aż do dnia wypłaty. Ci, którzy się skarżą, tracą pracę. Są też problemy ze spóźnionymi wypłatami. Gdy pracownicy zostali zwolnieni bez okresu wypowiedzenia, odprawiano ich bez wypłaty wynagrodzenia.

Problemy mieszkaniowe – główne źródło potrąceń z pensji

Większość ludzi skarży się na warunki zamieszkania w wielu lokalizacjach w Holandii. Sprawa przebiła się nawet do mediów głównego nurtu. W odpowiedzi, na Youtubie pojawiły się filmy propagandowe, w których widać pracowników OTTO chwalących się swoimi dobrymi warunkami zakwaterowania. Ludzie, którzy faktycznie mieszkali w hotelach robotniczych firmy, uważają, że filmy są jedynie wysiłkiem PR'owym agencji i że prawdziwe warunki życia nie mają nic wspólnego z tymi, które są pokazane na filmie. Filmy próbują przedstawić nie spełniające standardu domki położone w lesie jako coś w rodzaju „parku”, lub letniego obozu wypoczynkowego.

Rzeczywistość jest nieco inna. Wiele tych miejsc jest całkowicie odizolowanych, położonych w środku lasu – z dala od wszystkiego, często o 20 km od najbliższego miasta. Życie społeczne skupia się wokół budynków należących do firmy, sklepu należącego do firmy i baru. Pracownicy narzekają, że muszą wstawać bardzo wcześnie, by jechać do pracy. Często podróżują 1,5 do 2 godzin. Po pracy, autobusy zbierają ludzi z różnych lokalizacji, co oznacza, że pracownicy muszą czasem czekać godzinę lub więcej na autobus. W sumie, pracownicy spędzają od 3 do 6 godzin dziennie w drodze do i z pracy.

Jedną z miejscowości, gdzie mieszkają pracownicy jest Laarbruch, w Niemczech, 20 kilometrów od granicy z Holandią. Pracownicy mieszkają tam w przerobionych barakach pozostałych po armii brytyjskiej niedaleko lotniska Weeze. Raz w tygodniu, firma zapewnia dojazd do sklepu, który znajduje się o pół godziny drogi od miejsca zamieszkania. Dziesiątki pokoi dzielą jedną toaletę i kuchnię.

Pokoje są zagrzybione i przeludnione, a wyposażenie brudne i w złym stanie technicznym. Domki kempingowe, takie jak w Uddel, nie nadają się do zamieszkania w zimie. To oczywiste, że agencja i jej wspólnicy prowadzą szwindel, zdzierając pieniądze z pracowników każąc im płacić zbyt wiele za warunki urągające wszelkim standardom.

W niektórych przypadkach, pracownicy, którzy się skarżyli na złe warunki zamieszkania byli wyrzucani na ulicę w środku nocy bez żadnego ostrzeżenia, tylko po to, by dać nauczkę innym, że lepiej siedzieć cicho. Ludzie wyrzuceni z hoteli robotniczych byli również zwalniani z pracy bez wypowiedzenia i bez wypłaty - pozostawieni na pastwę losu. Ci, którzy narzekali na warunki mieszkaniowe byli poddawani mobbingowi i nie przedłużano im kontraktów.

Zysk osiągany przez firmę na najmie pokoi w hotelach robotniczych jest bardzo duży. W Woerden, gdzie w jednym pokoju nocuje od 4 do 5 osób, każdy z nich płaci 280 euro miesięcznie, czyli w sumie ponad 1000 euro. Miejscowi agenci najmu nieruchomości za tą cenę wynajmują cały dom. Koszt najmu mieszkań na rynku wynosi często nie więcej niż 300 euro. Agencja Otto jednak nie pozwala na wynajem na wolnym rynku, gdyż chcą, by pracownicy byli gotowi i żeby w każdej chwili można było ich zabrać z hotelu robotniczego. Jeśli zapukają do drzwi o 6 rano z informacją, że jest praca, trzeba być gotowym w ciągu 15 minut. Otrzymaliśmy jedno doniesienie o tym, że ktoś wyprowadził się z hotelu Otto i firma nie chciała już zawozić go do pracy, ani przyznawać mu żadnej pracy.

Otto pobiera takie same stawki za noclegi, niezależnie od warunków. Prowadzi to do patologicznych sytuacji, gdzie niektórzy godzą się na wykonywanie dodatkowych przysług, za przeniesienie do lepszego hotelu.

Pracownicy piszą

Poniżej, przytaczamy treść listu napisanego przez pracowników z Polski, opisujących problemy, z którymi się spotkali odnośnie arbitralnych grzywien narzuconych w hotelach należących do Otto.

Nazywamy się P. i A. Chcieliśmy opowiedzieć historię, która przydarzyła nam się w Holandii. Gdy przyjechaliśmy, zobaczyliśmy atrakcyjną ofertę pracy w agencji OTTO. Pod koniec października, pojechaliśmy na rozmowę o pracy do biura w Hadze. Podpisaliśmy trzymiesięczną umowę. Dzień przed skierowaniem do pracy, zmieniono nam miejsce, gdzie mieliśmy mieszać, pomimo, że było zagwarantowane w umowie. Umowa gwarantowała mieszkania w cenie 280 euro za osobę w dwuosobowych pokojach. Rzeczywistość okazała się inna. Umieścili nas w pokoju czteroosobowym, ale kazali płacić taką samą stawkę.

Od początku, staraliśmy się zmienić miejsce zamieszkania, lub przynajmniej pokój, żeby spełnione zostały warunki z umowy. Nasz kierownik powiedział, że nie da się załatwić przeniesienia. Odesłano nas do kierownika hotelu robotniczego, ale nie udało nam się nic załatwić. Hotelu robotniczy był przeludniony - było w nim 120 osób. To powodowało stres i napięcia pomiędzy mieszkańcami. Było zbyt mało łazienek, toalet i innych urządzeń, które powinny być dostępne w hotelu.

Mieliśmy te same problemy, co inni mieszkańcy hotelu:

  • Opóźnione wypłaty wynagrodzeń. Na tydzień przed świętami, nasze wypłaty były niepełne. Miesięczne pensje też były niższe, niż wynikało ze stawki godzinowej. Otrzymywaliśmy 190 euro za 2 tygodnie pracy, a za cały miesiąc pracy jedynie 270 euro.
  • Mieszkańcy hotelu musieli płacić 280 euro za nocleg, ale też musieli opłacać za sprzątanie osobom, które pracowały w hotelu i które były wyznaczone przez kierownika.
  • Pracownicy otrzymywali grzywny w postaci żółtych i czerwonych kartek. Grzywny były potrącane z naszych pensji, bez naszej wiedzy i bez żadnego zbadania sprawy. Na przykład, zostaliśmy ukarani za rzekome zniszczenie wykrywacza dymu, który nie działał już, gdy przyjechaliśmy. Potrącili 400 euro z pensji wszystkich osób, które mieszkały w tym pokoju.
  • Jeśli wzięło się dzień wolny, dostawało się grzywnę w wysokości 13 euro. Jeśli spóźniłeś się 5 minut na firmowy transport, płaciłeś grzywnę 15 euro, nawet jeśli na miejsce pracy regularnie jeździły autobusy.
  • Jeśli do pokoju wezwano ochronę, potrącano 80 euro z pensji. Grzywnę otrzymywali nawet ci, którzy w tym czasie spali. Jednego dnia, wybuchł konflikt pomiędzy A., a innym mieszkańcem pokoju, który uderzył A. w głowę. A. musiał pojechać do szpitala. Nie miał możliwości wyjaśnienia okoliczności wypadku i gdy wyszedł ze szpitala, został wezwany przez ochronę OTTO. Ochroniarze, zamiast zbadać sprawę i zadzwonić na policję, dali grzywny wszystkim. Potem, okazało się, że napastnik i jego kolega byli notowanymi kryminalistami. My byliśmy badani pod kątem niekaralności podczas podpisywania umowy, ale nie oni. Tydzień później, ochrona wyrzuciła jednego z nich. A. odmówiono wypłaty z ubezpieczenia i wynagrodzenia za pracę za 6 dni z 3-miesięcznego kontraktu. Kierownik powiedział tylko, że może jedynie przedłużyć umowę o tyle dni.
  • P. został zwolniony dzień przed zakończeniem kontraktu. Jako przyczynę nie przedłużenia umowy podano, że rozmawiał z kolegami z pracy o problemach z tymczasową agencją pracy.

Uważamy, że nas skrzywdzono, dlatego chcemy ostrzec innych pracowników OTTO na przyszłość.

Związek Syndykalistów Polski będzie publikować więcej informacji o OTTO i o tym, co można zrobić, jeśli Twoje prawa pracownicze są łamane na stronie: pracownik.net.pl

Pracownicy mogą pisać na adres: is@zsp.net.pl
Kontakt w Holandii: agamsterdam@yahoo.com
ottoslaveforce@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz